W Indiach liczba użytkowników Internetu przekroczyła już liczbę osób mówiących po angielsku a sprzedaż smartfonów wzrosła w pierwszym kwartale 2016 roku o 12% (dla porównania: globalne statystyki wskazują na jednoprocentowy spadek). Indie zrywają z wielowiekową tradycją rozwoju agrykultury i odważnie obierają kierunek ekspansji przez przemysł i usługi.
Indie vs Chiny
Po podpisaniu umowy między Summa Linguae a indyjską spółką Mayflower, wiele osób zadawało nam pytanie, dlaczego zamiast Chin wybraliśmy Indie. W końcu kiedy pada hasło „ekspansja na rynki azjatyckie”, większość przedsiębiorstw spogląda w kierunku Państwa Środka. Dane mówią jednak same za siebie: kryzys na rynkach wschodnioazjatyckich spowodował znaczące spowolnienie inwestycji zagranicznych w Chinach a w międzyczasie Indie wyrosły na regionalnego lidera na tym polu. Według danych opracowanych przez Financial Times, w pierwszym kwartale 2015 roku do Indii napłynęło 31 miliardów dolarów w bezpośrednich inwestycjach zagranicznych, co klasyfikuje ten kraj jako drugi na świecie pod względem wartości BIZ.
Kontynuując porównanie Indii i Chin nie sposób przejść obojętnie obok kwestii polityczno-gospodarczych. Indie prowadzą bardziej liberalną politykę gospodarczą w zakresie inwestycji zagranicznych. Rząd indyjski tworzy specjalne strefy ekonomiczne oraz wprowadza zachęty podatkowe w obrębie konkretnych sektorów gospodarki dla zagranicznych inwestorów, aby ułatwić im wejście na tamtejszy rynek. Sama wielkość indyjskiego rynku zbytu jest imponująca — obecnie kraj ten zamieszkuje prawie ponad 1,2 miliarda ludzi, co klasyfikuje go na drugim miejscu na świecie pod względem wielkości populacji.
Niskie koszty zatrudniania wysoce wykwalifikowanych pracowników to kolejny wabik dla zagranicznych przedsiębiorstw. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że Indie są pierwszym krajem na świecie w którym można zaobserwować reverse brain drain (odwrotny drenaż mózgów), czyli sytuację, w której wysokiej klasy specjaliści powracają z bardziej rozwiniętych krajów do swoich ojczyzn, aby bazując na zdobytym doświadczeniu założyć własny biznes. Bezsprzecznie można uznać to zjawisko za jeden z czynników stymulujących wzrost indyjskiej gospodarki, szczególnie w sektorze IT.
Rynek LSP w Indiach
Jak wynika z powyższych rozważań, Indie są gospodarką rozwijającą się głównie w oparciu o przemysł, technologie i inwestycje z zagranicy. Czy w takim środowisku jest więc miejsce dla biur tłumaczeń?
Przede wszystkim, Indie są krajem o wysoce zróżnicowanym krajobrazie językowym i kulturowym. Coraz większą rolę odgrywają regionalne języki, których jest w tym kraju ponad 120 (a Summer Institute of Language klasyfikuje aż 415) a rosnąca świadomość, że nie wszyscy hindusi biegle władają angielskim sprawia, że wzrasta potrzeba tłumaczeń, zarówno na języki indyjskie jak i w druga stronę. Jak już zostało wspomniane, liczba użytkowników Internetu w Indiach (obecnie to 400 milionów ) przekroczyła już liczbę osób mówiących po angielsku, co stwarza nowy rynek dla biur tłumaczeń wykonujących lokalizację stron internetowych, programów komputerowych i aplikacji na smartfony. Szczególnie firmy z branży e-commerce potrzebują tego typu usług, więc popyt będzie jedynie rósł.
Poza lokalizacją stron www i aplikacji, w Indiach rośnie zapotrzebowanie na tłumaczenia literatury oraz filmów. Z kolei jeśli trend napływu inwestycji zagranicznych się utrzyma, coraz więcej przedsiębiorstw będzie potrzebowało tłumaczeń prawnych i biznesowych (zarówno na języki indyjskie jak i z języków indyjskich na europejskie). Można więc być pewnym, że wraz z całą gospodarką będzie rosła także branża tłumaczeniowa.
Więcej o współpracy Summa Linguae i Mayflower Language Services można przeczytać tutaj.